| I | |
| Czterech było nas w pokoju, czterech wielkich piwopojów: Kazek, Stacho, Zdzich i Ja. Co dzień czyjeś urodziny, tańce śpiewy i dziewczyny, Pierwszy odpadł Stach. | G G C C G G D D G G C C G D G G7 |
| Ref. | |
| Studia to były złudzenia, Nikt cię bracie nie docenia I nie będzie inżyniera, Studia a niech to cholera. | C C G G C C G G C C G-B-D G D G G |
| II | |
| Zdzich jak mógł unikał szkoły, w końcu podpadł docentowi, Taki głupi traf. Asystenci się uwzięli, nie zdał nic oprócz pościeli, Poszedł w Stacha ślad. | |
| Ref. | |
| III | |
| Kazek się najdłużej trzymał, lecz nadeszła sroga zima, Sesja w niej komisy dwa. Zmógł chłopaka mroźny luty, teraz ma wojskowe buty, Czapkę i zielony płaszcz – lewa! | |
| Ref. | |
| IV | |
| Płyną lata krok za krokiem, ja wciąż walczę z pierwszym rokiem, Bo to ważna gra. Każdy wydział już poznałem. trzech rektorów przetrzymałem, Każdy mnie tu zna. | |
| Ref. | |
| V | |
| Odnowiłem kontakt z domem. Piszą: Synu co z dyplomem? To już tyle trwa. Pewnie już niedługo skończysz, jak pozdajesz zaraz odpisz. Mama, tata, brat. | |
| Ref. |