Przede wszystkim SELF!

Wydanie Treningu Minimalnego przygotowuję zupełnie we własnym zakresie.


Co mnie skłoniło do self-publishingu?


Przede wszystkim chęć zrobienia wszystkiego po swojemu.


Jednym z moich kluczowych założeń jest traktowanie Klientów, zarówno potencjalnych jak i tych powracających, nie tak, jak teoretycznie należy, ale w taki sposób, w jaki sam życzę sobie być traktowany.


Stawiając kolejne kroki w kierunku wydawniczego debiutu podglądałem tych, którzy już publikują. W szczególności obczajałem strony domowe ich książek.

W całym tym podglądaniu rzuciło mi się na oczy parę, a właściwie para rzeczy.


W pierwszej kolejności, wszechobecne przyciski zachęcające do zakupu. 

Jedno, wielkie, nachalne koltuekszyn (ang. call-to-action)1).


Kup.

Kup!

Kup, kup, kup.

Kuuup!


I do tego cena z końcówką *,99.

Czy naprawdę klient płacący 49,99 PLN nie rozumie, że wydaje pięć dych?


NIEEE.

Ja tak nie chcę.


Pilnie dbam o jakość tworzonych treści i życzę sobie, żeby ich popularność była naturalną konsekwencją tejże jakości, a nie efektem stosowania sprzedażowych trików.

Trików, które przypominają mi drewniane, wyuczone i tępo stosowane gesty pozbawionych naturalnego talentu do wystąpień publicznych ludzi ze świecznika, siłą wypchniętych z trzeciego szeregu w zasięg medialnych fleszy.


Może nie sprzedam stu tysięcy egzemplarzy.

Może sprzedaż będzie rozkręcać się bardzo powoli.


Ale na pewno w stu procentach po mojemu.


Bo zależy mi tylko na jednym NAJ.

Na największej satysfakcji z działań, w które w pełni się angażuję.


A przecież Trening Minimalny to moje pierwsze i na pewno nie ostatnie wydawnicze słowo.


Zapraszam na:

www.treningminimalny.pl


1) Uwielbiam bawić się fonetycznym zapisem wszelkich zagranicznizmów. ツ

MOGĄ CIĘ ZAINTERESOWAĆ

Składało się, składało…

…aż się wyj***ło… : | Nie od wczoraj wiadomo, że jeśli chcesz rozśmieszyć Najwyższego, opowiedz mu swoje plany. Jeżeli chcesz rozśmieszyć Go do łez –

1.2. Potęga banału

Sformułowanie jest od lat moim wiernym przyjacielem.  Skąd się wzięło?  Z umiejętności obserwacji i z zamiłowania do łączenia faktów.  Z lektur na temat sprzedaży, budowania

Drukować, drukowaaać!

Pierwszy wydawniczy bieg przez płotki ma się – w końcu – ku końcowi. Dzięki tak zwanym prufom (ang. proof), w ostatniej chwili zmieniona została technologia

Chcesz mieć
na bieżąco
Zryty Beret?

Zostaw mejla, żeby raz na parę tygodni otrzymać powiadomienie
o nowościach.

Strona wykorzystuje pliki cookie dla zapewnienia najlepszej funkcjonalności.