Jakość, nie jakoś.
Jedna litera, a robi różnicę.
I to jaką!
Niestety, wiele, bardzo wiele par funkcjonuje w myśl zasady:
– Jakoś to będzie…
Kiedy motyle odlatują, uważność i skupienie na sobie nawzajem, jeśli w ogóle były, zastępują skumulowane pretensje i ogólne sflaczenie emocji.
To okropne, kiedy motywacją do pozostania w związku staje się chęć uniknięcia negatywnych konsekwencji rozstania, a nie świadomość autentycznej wartości relacji.
Lęk przed samotnością, wstyd przed tym co ludzie powiedzą, strach przed stratami materialnymi i koniecznością zaczynania od zera zwykle skutecznie biorą górę nad świadomym zadbaniem o samego siebie.
Z drugiej strony…
Siedzenie na d…e i narzekanie jest najłatwiejsze.
Pozwala na popychanie wózka do przodu minimalnym wysiłkiem.
Na codzień ch…nia, ozdobiona od czasu do czasu jakimś przyjemnym incydentem i…
Jakoś leci.
Chyba po to wymyślono święta.
Żeby w regularnych odstępach czasu dać ludziom pretekst do zrobienia czegoś ekstra.
Szkoda tylko, że w ramach tej genialnej metody, większość pozotaje bardziej skupiona na tym co zjeść i co wypić, niż na wartościowych interakcjach z najbliższymi.
Zamiana jakoś na jakość w związku nie musi oznaczać zmiany partnerki.
Wymaga jednak podjęcia wysiłku.
Wykonania konkretnych, początkowo mało komfortowych kroków.
Odkrycia się od najbardziej miękkiej strony.
Ujawnienia myśli, oczekiwań, pragnień trzymanych za szafą niejednokrotnie latami.
Swoistej spowiedzi, tylko przeprowadzonej w obecności nie obcego, a najbliższego człowieka.
Partnerki, która powinna być naturalnym powiernikiem nawet wyjątkowo nietypowych i nieprzyzwoitych przemyśleń.
W szczególności takich, do których ujawnienia, stereotypowo, dochodzi po zrobieniu flaszki z przyjacielem.
Przy dobrze działającej komunikacji, wszystkie chcenia Jego i Jej stają po prostu jawne.
Stają się naturalnymi powodami do rozmowy.
Tematami do dyskusji.
Doskonałym motywem przewodnim do planowania kolejnych wspólnych kroków.
To komunikacja tworzy jakość związku, a nie metraż mieszkania, liczba dzieci, wielkość samochodu czy olinkluziwy w tropikach.
Rozmawiajmy!